Monday 28 August 2017

Notes z przesłaniem...

Jakiś czas temu zostałam poproszona o zrobienie kilku notesów dla kolegów syna. Miały być z przesłaniem :)
Tworzenie dla mężczyzn kojarzy mi się ze sceną tańca "Rosjan" ze "Skrzypka na dachu". Amerykanie technicznie bardzo dobrze to zrobili, ale gdyby tańczyli Rosjanie, to butami iskry by krzesali z drewnianej podłogi. Taniec 'kozak' mają we krwi, on wyraża ich duszę. Amerykanie jednak są zupełnie inni... ;)
Tak właśnie widzę kartki robione przez kobiety dla panów (oczywiście nie wszystkie, tu jest moja ulubiona) i sama tak patrzę na swoje 'męskie' prace. ;)


Notesy mają zamszową okładkę, więc stemplowanie łatwe nie było. Każdy wzór ma swoje znaczenie, czasem podtekst więc kiedy się spotkaliśmy, zabawa w odkrywanie zajęła nam kilka godzin śmiechu i rozmów.
Oto zdjęcia:











Sunday 13 August 2017

Pełen odlot...

Przez ostatnich 20 lat marzyłam... Przed moim oknem kilka razy dziennie przelatywały samoloty w drodze na lotnisko. Kilka razy dziennie podchodziłam do okna i patrzyłam... I łzy mi leciały... I wiedziałam, że to nie o te ogromne chodzi a o małe awionetki.
Wracając do zajęć, przez ostatnich 20 lat zastanawiałam się, czy mam po kolei pod sufitem. Nie mam... Bo kto w wieku 53 lat płacze na widok samolociku??? Kto słyszał, by dynie latały ;))) I to ślepnące stare dynie... (Była jedna taka, co się karocą stała, ale nie w głowie mi wożenie panienek na bal)...
Życie i Pan Bóg potrafią zaskakiwać. Tydzień temu moje dzieci pracowały przez dwa upalne dni a zarobione pieniądze przeznaczyły na wykupienie dla mnie lotu awionetką nad miastem...
3 dni później nastąpił wielki dzień. Okazało się, że dynie latają i nic w tym dziwnego - pilot nie przypominał tyczki ;))) Tak więc wsiadłam do samolociku tuż obok (bardzo tuż obok ;)) ) pilota, dzieci wsiadły z tyłu i...
... klekocząc, stukając, dygocząc, jęcząc awionetka ruszyła po trawie a ja zastanawiałam się czy zgubimy coś po drodze i czy zostanę tylko ja i fotel... ;))
Dojechaliśmy do pasa startowego i chwilę później unosiliśmy się nad Toruniem. Jako, że zazwyczaj 4 x w roku latam samolotem, jeno siedząc w brzuchu wieloryba, zmiany ciśnienia, wznoszenie, opadanie i turbulencje nie są dla mnie nowością. Nowością było siedzenie na grzbiecie małego karpia - tak jak na wodzie jest różnica między balią a np. promem, tak samo jest tam wysoko. To co dla oceanicznego olbrzyma jest  jedynie podmuchem, falą, dla malutkiej 4 - osobowej awionetki było jak fale w wietrzny dzień. Każdy podmuch bujał nami na boki, w górę lub w dół, sprawiał, że albo pędziliśmy albo "staliśmy w miejscu". Do tego stały huk motoru i upał w kabinie. Czym tu się zachwycać???
A jednak z każdą chwilą moje oczy świeciły bardziej i kiedy wysiadłam po 20 minutach, które minęły jak chwila, byłam inną osobą. Wiem, że kiedy następnym razem wsiądę do awionetki, to ja będę siedziała za sterem...
Czy to w mojej sytuacji jest w ogóle możliwe??? :D

Toruń przez szybkę:
















Spełnienia marzeń wszystkim tuzaglądaczom życzę :D

Sunday 6 August 2017

San Balcono...

Włoskie temperatury całkowicie uzasadniają nazwę kurortu w jakim wypoczywam - jeśli można wypoczywać w takiej temperaturze, hłe, hłe, hłe...
Niezwykłe, zapierające dech piękno, spotykamy nie tylko w miejscach takich jak Włochy czy Grecja. To raczej właściwość naszych oczu czy bardziej serca, które mimo zła i nieszczęść, kurczowo trzyma się wiary w dobro i piękno i nie pozwala goryczy czy cynizmowi zapanować nad widzeniem świata.
Czy to jest łatwe? W dzisiejszych czasach i przy tym co sobie nawzajem robimy, raczej jest to bohaterstwo...  :/
No to sobie pofilozofowałam, a teraz będą zdjęcia o romantycznej nazwie:

Noce w San Balcono...